Strona:Karolina Szaniawska - Moja pierwsza wycieczka krajoznawcza.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

później, opatrzony przez szanownego doktora zakładu Pieskowej Skały, u której stóp prawie wypadek się zdarzył, rozmyślałem o uciechach naszej polskiej drogi. Błogosławiąc dbałość właścicieli Ojcowa i akcjonarjuszów Pieskowej Skały o wygodę przyjezdnych, przyszedł do wniosku, że winna tu jedynie fatalna trzynastka olkusiaka.
Droga, jak droga — takich mamy mnóstwo. Ale trzynastka — oho!.. nigdy na dobre nie wychodzi.
Medytowałem i medytowałem nad tą kwestją; czasu mi nie brakło, muszę przyznać. Pęknięta kość ręki prawej i nadpęknięta nogi lewej, sińce na bokach, biodra obite i mocno potłuczone piersi wymagały dłuższego leżenia. Leżałem więc i rozmyślałem, dopóki urlop trwał, zaciskając zęby, ilekroć miejscowe towarzystwo wybierało się na wycieczkę, lub z niej wracało, pełne animuszu i zachwytu.
Piękności doliny Prądnika, cuda panoramy ze szczytów Krzyżowej i Hełmowej, ruiny zamku, schody panieńskie, grota ciemna, Grota Koziarnia, przepych stalaktytów, Grodzisk z miłym kościołkiem, wszystko szczęśliwcy widzieli. Zwiedzali też chaty, gwarzyli przy każdej sposobności z ludem, poznali więc o tyle, o ile cząstkę kraju.
A ja do dziś nie wiem, czy mieć urazę do zarządu Ojcowa i Pieskowej skały, czy sarkać na fatum.
Tak lub owak — byłem, dalibóg, ofiarą niewinną. W dodatku jeszcze, co mnie najbardziej boli, Wygodniccy zysskali jeden więcej dowód, że całość kości swych naraża, kto w kraju naszym zwiedza piękną okolicę.