Strona:Karolina Szaniawska - Dobre wychowanie.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Dobre wychowanie.
III.

Zupełnie inaczej wygląda ich potomstwo. Pessymistyczne a płoche, żądne dorobku łatwego i szybkiego, a w razie powodzenia również łatwo i szybko trwoniące ten dorobek nie ma zapału, któryby na dłuższą metę mógł wystarczyć, ani dzielności charakteru, ani siły woli.
Bo dobre chęci, zamiary szlachetne, — to bańka mydlana, słomiany ogień, domek z kart, gdy nie towarzyszy im silna wola i wytrwałość!
Umysłów zdolnych pokolenie obecne posiada bardzo dużo, na talentach wybitnych mu nie zbywa, pracowników pożytecznych wyrobiło sobie — dyletantami wszakże i projektodawcami mogłoby zasypać świat. Ogół nerwowy bardzo i fizycznie wątły.
Takim uczyniło go wychowanie, troskliwe na pozór, w gruncie zaś rzeczy barbarzyńskie — wyraz dążeń ówczesnych, bujnych niby, śmiałych, radykalnych, będących przeważnie deklamacyą tylko i pustym programem — bez czynów. Tak; — bez czynów, bo chcąc naród rycerski z dawien dawna i rolniczy na nowe drogi działania poprowadzić, zamiast burzyć jego świętości i kalać pamiątki, należało przedewszystkiem posterunki i placówki pracy zakładać i obsadzać je ludźmi uzdolnionymi odpowiednio.
Ponieważ kraj fachowców prawie nie posiadał, rzucała się w oczy niezbędność szkół specyalnych.
Ile szkół takich założono?
Jedną, jedyną szkołę handlową. Techniczną miała droga żelazna na swoje potrzeby. Ogół nie korzystał z niej wcale.