Strona:Karolina Szaniawska - Dla czego się nie bawią.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   18   —

Tu właśnie tkwi przyczyna poruszonej przez nas kwestyi hier liegt der Hund begraben.
Wieczorków takich bywa bardzo mało, mimo że sympatya ogółu przemawia za niemi.
Z jakiego powodu?
Panna Tecia powiada na to pytanie: „bawić się nie lubię.“ Obłudnica! umyślnie przytem długie rzęsy spuszcza, by ukryć łezkę którą powstrzymuje. Zosia, Jadzia, Halinka do antypatyi się nie przyznają; — rodzice każdej chociaż skromnie uposażeni, radziby córkom nieba przychylić, więc jeśli panny poproszą, zabawa będzie... Na sam dźwięk tych wyrazów, oczy panienek błyszczą, twarzyczki jaśnieją rumieńcem, tęskny walc i zamaszysty mazur brzmią w uszach.
Rodzice się zgodzili, wieczorek chyba pewny. Niestety! ma on jednak nie ujrzeć światła lamp naftowych.
Czy zachorował kto nagle, lub stało się co złego? bynajmniej! Tylko, po ścisłem obliczeniu wydatków, lubiący by dochód był z rozchodem w zgodzie, dali za wygranę.
Cóż znowu! Wiedzieli przecież, że wydatek być musi, że przyjęcie, choćby najskromniejsze, kosztuje!
Najskromniejsze? proszę!... Alboż dziś skromnie przyjmować wolno? Tego rodzaju „skromność“ równałaby się bezczelności, trzeba iść śladem ogółu, lub zupełnie się wycofać. Wymagania wzrosły, kto ich rozumie niech siedzi cicho. X-wie dali swoim gościom sarninę, pulardy, lody, moc świetnych likierów i wina. Y-wie wystąpili z szampanem; a wszystkim wiadomo, że ani jedni, ani drudzy majątku nie posiadają. Wystąpili, bo tak trzeba, inaczej byłby wstyd, a kompromitować się nie sposób.
Ponieważ Zosia pragnęła się zabawić (cóż dziwnego wszak święci najcudniejszą porę życia) ojczulek nie odmówił — „owszem niech poskacze, byle w domu, pomiędzy znajomymi, w kółku dobranem.“ Okazała się potrzebną narada, jak to wszystko urządzić.
Ojczulek na naradzie mało mówił, tylko słuchał z wielką uwagą. Słuchał, czoło chmurzył, a gdy jedna z kuzynek wspomniała o kwiatach do ubrania stołów i nowych firankach do jadalni, druga o wynajęciu serwisów i służby, za głowę się chwycił i rzekł krótko:
— Moje kochane, dajmy pokój.
Na tem się skończyła dla Zosi epopeja karnawałowa.