i to na posiedzeniu, podczas którego medjum siedziało przed zasłoną, gabinetu nieoświetlonego. Obydwie połowy zasłony spadały mu wprawdzie na ramiona, ale pozostawiły wolnemi jego głowę, ręce, kolana i nogi. Gabinet, to jest oddzielona przez zasłonę część pokoju, miał wprawdzie drzwi prowadzące nazewnątrz; te jednak były zamknięte i zaklejone. Sąsiedzi trzymali nieustannie medjum za ręce, które spoczywały na stole, albo na kolanach. Latarnia, stojąca na stole, naokoło którego siedzieliśmy, rzucała światło wystarczające do obserwowania zjawisk. Zjawiska te były poczęści takiego rodzaju, że można było z nich wnioskować o obecności niewidzialnych rąk, jak naprzykład, gdy zasłona wydymała się po stronie medjum, lub gdy dotykano nóg i rąk jego sąsiadów, albo też gdy opukiwano je w sposób dający się słyszeć, albo gdy wreszcie wstrząsano silnie zasłoną. Krzesła sąsiadów medjum chwytane były jak ręką i przesuwane dość silnie, pomimo ciężarów siedządzących na nich: Schiaparellego i mnie. Kiedyśmy opierali rękę o zasłonę, czuliśmy ruchomy opór, jak gdyby innej ręki. Wyraźniej jeszcze świadczył dotyk o obecności
Strona:Karol du Prel - Spirytyzm (1908).djvu/138
Wygląd