mundurze, z karabinem na ramieniu stał po całych nocach na warcie, patrząc z wałów Paryża na ognie niemieckie. Nie opuścił żadnej musztry, żadnego patrolu, a pomimo głodu oblężniczego, był wesołym i nie czuł zwykłych dolegliwości, które od czasu szubienicy i Syberji trapiły jego ciało.
Z chwilą kapitulacji, Polacy z nie wielkim wyjątkiem, wystąpili z gwardji narodowej, doświadczając w wygłodzonem mieście nędzy i chorób rozlicznych. Wtedy to złożone summy w Galicji i w Poznańskiem, za staraniem jednego z przyjaciół Ruprechta, w liczbie kilkudziesięciu tysięcy franków nadeszły do Paryża, dla ratowania wychodźców. Zaufanie kraju powołało Ruprechta do komitetu rozdawniczego. Wraz z kolegami spełnił ten obowiązek ze zwykłą sumiennością.
Ledwo zaczęło się dzięki tej pomocy polepszać położenie wychodźców, nastąpiła Komuna a w niej naczelny udział niektórych Polaków. Pominąwszy przyczyny spoczywające w stosunkach społecznych Francji, które Komunę pod pewnym względem tłumaczą, wystąpienie jej zasmuciło głęboko Polaków rozważniejszych, jako objaw upadku i zatraty patrjotyzmu pomiędzy Francuzami. W mieście, pod którem stał zwycięzki nieprzyjaciel, wszczynać wojnę domową, było w rzeczy samej niepatrjotycznie. Rewolucja ta mogła Francję tylko pognębić a skorzystać z niej mógł jedynie nieprzyjaciel.
Strona:Karol Ruprecht (szkic biograficzny).djvu/151
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.