Strona:Karol May Sąd Boży 1930.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Poprzysiągł zemstę Bożą z bezprzykładną bezbożnością i zuchwałością! Nie mogłem dobyć słowa. Lecz Winnetou podniósł się i rzekł tonem proroka, który przenika spojrzeniem przyszłość:
— Ten przeklęty biały odrazu na przywitanie przeklął całą czerwoną rasę, a więc wszystkich moich braci oraz mnie samego. Winnetou milczał, ponieważ wie, że dobry Manitou obraca przekleństwo złego człowieka w błogosławieństwo. Teraz jednak przeklętnik bluźnił przeciwko samemu Wielkiemu i Sprawiedliwemu Mannitou, i sprowokował jego zemstę. Założył się z Wszechmogącym o światło swoich oczu i o całość swoich członków, Winnetou widzi, jak sprawiedliwość Boża spada nań, i nie chce mieć w tem udziału. Wielki Manitou wie, podobnie jak ja i Old Shatterhand, że on jest mordercą, i zapłaci mu tak, jak tego żądał. Howgh!
Skoro Apacz usiadł, nikt inny nie powinien był odrazu przemówić. Wszakże Fletcher podskoczył i powtórzył swoje bluźnierstwo w taki sposób, że formalnie nie mogłem usiedzieć; podszedłem doń, podniosłem pięść i huknąłem:

— Milcz, człowieku, bo zmiażdżę cię zmiejsca jak gada, którego śmierć jest dla innych błogosławieństwem! Ja także wyrzekam się ciebie. Niech się stanie wola Boża! Od nas nie może się pan spodziewać pomocy!

26