Strona:Karol May - Zwycięzcy.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mierze nie mógł się nasycić, przeciwnie, zaostrzył się tylko jego apetyt. Gdybyś tak wielkim przyrzeczeniom pozostawiał zawsze tak mało sposobności do ich spełnienia, musiałbym ciebie uważać za wielką, lecz pustą kiesę, z którą nie zrobić nie można. Nie po raz pierwszy hamujesz przyjazne ruchy mego bicza przypomnieniem o mojej sławie i czci. Czyż poto jedynie jest cześć, by pozostawiać w zapomnieniu wierny harap? Mój bicz należy do mnie, jak moja nęka do mnie należy, — jest częścią mnie samego. On także ma swoją cześć, jak ja mam swoją. Jakież więc ja mogę się przez to pozbawić czci, gdy jej jemu udzielam?
— Twierdzenie twoje jest z gruntu fałszywe, gdyż wywodzi się z fałszywych założeń.
— To ty się mylisz, gdyż, według mnie, Sefir otrzymać ma cięgi, a nie założenia.
— W tem miejscu horyzont twojego rozumu staje się tak wąski, że go wcale nie widać. Nie będziemy się sprzeczać, lecz załatwimy sprawę krótko: jeżeli uważasz za swe prawo oćwiczenie Sefira, nie chcę ci go odbierać. A więc ćwicz go! Ale nie dziw się, że nie będę

51