Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/514

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   452   —

przeciwko prawom. Postaram się o to, żeby ci wymierzono karę potrójną!
— Czyń, co chcesz, ale patrz, czy ci się uda. Protestuję w imieniu posła Wielkiej Brytanii przeciwko rodzajowi kary, którą mi przeznaczyłeś!
Kadi popatrzył na nas po kolei z zakłopotaniem i rzekł:
— Prawem zmuszony jestem zastosować się do twych słów, nie sądź jednak, że przez to sprawa twoja weźmie lepszy obrót. Jesteś mordercą i głowę będziesz musiał dać. Zaprowadźcie go do więzienia i dziesięć razy pilniej nad nim czuwajcie, niż nad wszystkimi innymi więźniami!
Ormianina odprowadzono, przedtem jednak zdołał on rzucić spojrzenie tryumfu i porozumienia na obcego, który mu też na to odpowiedział. Z obecnych zauważyłem to tylko ja.
Czy miałem zwrócić uwagę kadiego na tego człowieka? Coby to pomogło? Gdyby nawet obcego z więźniem łączyła ściślejsza znajomość, to nie było w tem dostatecznego powodu do aresztowania go z urzędu. Nie uważałem zresztą kadiego za odpowiedniego do śledzenia tak przebiegłych ludzi. Postanowiłem zatem wziąć tego obcego całkiem na siebie.
Posiedzenie się skończyło, a widzowie się rozeszli. Kadi przystąpił do Hulama, aby się usprawiedliwić, Osko zaś zwrócił się ze złością do mnie:
— Czyż nie mówiłem, effendi, że się tak stanie?
— Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy — odrzekłem. — Nie jestem wprawdzie muftim, ale myślę, że sędzia istotnie nie mógł postąpić inaczej.
— Czy on musi w Stambule zapytać, czy ten człowiek powiedział prawdę?
— Tak.
— Ale jak długo to potrwa?
— Trzeba się z tem pogodzić!
— A jeśli jest rzeczywiście poddanym angielskim?
— W takim razie także kara go nie minie.