Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   257   —

Hystaspes zburzyć mury, a Kserkses ogołocił je ze skarbów. Kiedy Aleksander Wielki wszedł do Babilonu, chciał wieżę odnowić; do samego uprzątnięcia gruzów wynajął 10.000 robotników, lecz plan ten musiano porzucić z powodu nagłej śmierci Aleksandra. Odtąd rozpadało się miasto w gruzy coraz bardziej tak, że dzisiaj zeń już nic nie widać, prócz chaosu zwietrzałych cegieł, w którym nawet bystre oko badacza nie może się dobrze rozeznać.
Na prawo od wieży widziałem drogę, wiodącą do Kerbeli, a na lewo drogę do Meszhed Ali. Wprost na północ leżała Thamasya, a poza zachodniemi ruinami wału dżebel Menawieh. Pozostałbym był tu jeszcze chętnie na górze, ale słońce już zaszło, a krótkie trwanie zmroku spędziło mię na dół do towarzyszy.
Rozbito namiot dla kobiet, poczem wszyscy pokładli się już na spoczynek prócz Lindsaya i Halefa. Drugi chciał mnie jeszcze obsłużyć, pierwszy miał zaś zamiar porozumieć się co do zarządzeń na najbliższe dni. Odłożyłem to do następnego ranka, owinąłem się kocem i starałem się zasnąć. Nie udało się, gdyż gorączkowe podniecenie dozwoliło zaledwie na przerywany ustawicznie półsen, który nie pokrzepił mnie, lecz znużył raczej.
Nad ranem trzęsły mną silne dreszcze, przeplatane przelotnymi napadami gorączki, osobliwy ból przebiegał mi wszystkie członki, a mimo ciemności miałem wrażenie, jak gdyby otoczenie kręciło się dokoła mnie nakształt karuzelu. Myślałem, że to febra, która niebawem ustąpi, wziąłem jeszcze szczyptę chininy i popadłem w stan, który podobny był raczej do odrętwienia, niż do snu.
Gdy się obudziłem, panował już ożywiony ruch dokoła mnie. Była już, co mię mocno zdziwiło, dziewiąta godzina. Właśnie przechodziła koło nas karawana umarłych, podzielona od Hilli począwszy na dwie części; jedna z nich dążyła do Kerbeli, a druga do Nedżef Ali. Halef podał mi daktyle i wodę; napiłem się trochę,