Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   201   —

Tak, byłeś w Mekce i życia nie utraciłeś, ale pomyśl nad tem, coza różnica między Mekką a Kerbelą. Tam pobożni, spokojni muzułmanie, a w Kerbeli znajdziesz fanatyków, którzy, podnieceni przedstawieniem tragedyi Hosseina aż do szaleństwa, wpadają w taką wściekłość, że ofiarą jej pada często i prawdziwy wierny. Skoroby tylko jeden z nich przeczuł, że nie jesteś Szyitą, zginąłbyś śmiercią najokrutniejszą. Posłuchaj mnie i odstąp od swego zamiaru!
— Dobrze! Zdecyduję się dopiero w Bagdadzie, co mi zrobić należy, czy jednak zostanę, czy też pójdę, możesz być przekonanym, Hassanie Ardżir Mirzo, że „dom“ twój będzie w zupełnem bezpieczeństwie,
Tak skończyła się nasza rozmowa.
Zostaliśmy w tem samem miejscu jeszcze pełnych pięć dni i wyruszyliśmy dopiero wtedy, gdy nabraliśmy przekonania, że wszystkim towarzyszom siły całkiem wróciły. Jazda przez góry poszła szczęśliwie i, czego nie przewidywałem, dolinę przejechaliśmy bez nieprzyjaznego spotkania z Arabami; należy to przypisać w pewnej mierze raczej naszej ostrożności, niż dobrej woli Beduinów.
Poza Beni Sey, o cztery godziny drogi od Bagdadu, zatrzymaliśmy się nad kanałem. Stąd miałem się udać do Ghadhim, aby pomówić z mirzą Selimem agą, na którego Hassan Ardżir zdał swoje mienie. Mały nasz oddział stanął na miejscu, na którem trudno się było spodziewać jakiejś przeszkody. Pomogłem najpierw przy rozbijaniu obozu, potem zaś wziąłem uwierzytelniający list od Hassana.
— Czy Selim aga będzie istotnie skłonny wykonać to, co mu z twojego rozkazu polecę? — zapytałem.
— Ma słuchać ciebie, jak gdybym to ja był na twojem miejscu. Obejmiesz wszystko, co ma, i wyślesz go do mnie, skoro ci już nie będzie potrzebny, razem z tym człowiekiem, którego ci dam teraz.
Anglik widział te przygotowania do dalszej drogi i rzekł: