Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   2   —

Nad tą krainą wznosi się wiecznie pogodne sklepienie niebios, z którego nocą mrugają w dół gwiazdy czyste i jasne. Przesmykami górskimi i po równinach pustynnych, w większej części mało jeszcze zbadanych, uwija się półdziki syn stepów na wspaniałym koniu lub niezmordowanym wielbłądzie. Oko jego sięga wszędzie, bo on żyje w sporze i niezgodzie z całym światem, z wyjątkiem członków własnego plemienia. Od jednych granic ku drugim przemyka bądźto łagodny powiew czystej i miękkiej, bądź groźny pomruk ponurej, dzikiej poezyi, owiewający wędrowca wszędzie, gdziekolwiekby tu chciał przebywać. Stąd to pochodzi, że przed wiekami już znano setki arabskich wieszczów i poetek, których pieśni żyły w uściech ludu, dopóki nie utrwalono ich na dalsze czasy za pomocą rylca.
Za praojca właściwych Arabów, czyli Joktanidów uchodzi Joktan, syn Huta, a potomek Sema w piątem pokoleniu. Owóż tego Joktana potomkowie zamieszkiwali Arabię szczęśliwą i wybrzeże Tehama aż w dół ku Perskiej zatoce. Obecnie wiele plemion widzi swą wyższość i honor w pochodzeniu od Izmaela, syna Hagary.
Według podania miał ten Izmael przybyć razem z ojcem Abrahamem do Mekki i zbudować tam świętą Kaabę. Prawdą natomiast jest, że Kaabę założyli, a przynajmniej wykończyli Koreiszyci. Między jej świętościami największej sławy zażywały: źródło Cem-Cem i czarny kamień, który rzekomo spadł z nieba.
Do tego świętego miejsca odbywały pielgrzymki różne plemiona Arabów, by umieścić tutaj swych bożków plemiennych i domowych i składać im wśród modłów ofiary. To też Mekka stała się tem dla Arabów, czem były Delfy dla Greków, a Jerozolima dla Żydów: tworzyła ona ognisko dla szeroko rozprószonych nomadów, bez którego byliby się pogubili, każdy gdzieindziej.
Ponieważ ten ważny punkt znajdował się w posiadaniu Koreiszytów, dlatego byli oni plemieniem najpotężniejszem i najznakomitszem, a zarazem najbogat-