Strona:Karol May - Yuma Shetar.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeżeli nie zechcą się poddać, wystrzelamy wszystkich bez litości!
Spostrzegłem, że Vete-ya chce coś powiedzieć; być może, była to cisnąca się na usta prośba, widocznie jednak przypomniał sobie moją groźbę i zamilkł. Ruszyliśmy dalej, z lasu na otwartą przestrzeń, póki nie obeszliśmy całego półkola. Po drodze spotkałem Silnego Bawołu, który tutaj przewodził. Nie dorastając inteligencją Winnetou, nie odgadł mego zamiaru. Dlatego spytał tonem, brzmiącym prawie niechętnie:
— Dlaczego Old Shatterhand taszczy ze sobą tego psa? Czy chce mu dać sposobność ucieczki? Zostaw go lepiej dozorcom! Ty masz tylko jedną parę ramion i oczu, oni zaś pięć!
— Moje oczy są równie dobre, jak ich dziesięcioro, a co się tyczy moich ramion, to więcej zdziałały niż ich! Czemu się gniewasz? Czyś sam przedtem nie powiedział, że Old Shatterhand wie zawsze, co czyni?
— Ale jeśli przybywasz się przekonać, czy jesteśmy czujni, poco sprowadzasz jeńca? To zupełnie niepotrzebne!
— Nie przyszedłem wcale, by was kontrolować, lecz z zupełnie innego powodu. Czy sądzisz, że chociaż jeden z wojowników Yuma przedostanie się tędy?
— Pocóż pytasz, kiedy wiesz równie dobrze, jak my, że to niemożliwe? Jeżeli spróbują ucieczki, wystrzelamy ich do nogi!
— Chciałem się właśnie o tem upewnić. Jeżeli napadnie cię uczucie miłosierdzia, zwalcz je! Im więcej wrogów sprzątną kule nasze, tem mniej potem będziemy mieli roboty!

103