Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wypadkach pozostawił wojsko, które nic już zdziałać nie mogło.
— Napoleon nie siebie chciał uratować, ale ideę cesarstwa.
— Macie, Najjaśniejszy Panie, to samo zadanie.
— Wytrwam.
— Jeszcze jeden przykład. Czy Karol szwedzki stał się bohaterem, dlatego że zrezygnował z powrotu do ojczyzny?
— Postąpił jak szaleniec.
— W dodatku życiu jego nie groziło niebezpieczeństwo. A tu śmierć w najobrzydliwszej postaci czyha na Waszą Cesarską Mość.
— Ale ucieczka i tak mnie nie uratuje. Cały kraj jest obsadzony przez wrogów.
Oczy Mejii zabłysły groźnym blaskiem. Położywszy rękę na rękojeści szabli, rzekł:
— Czyż Wasza Cesarska Mość nie ma kilkuset węgierskich huzarów, gotowych oddać życie w obronie władcy? Pod osłoną tych oddanych ludzi zobowiązuję się odprowadzić Waszą Cesarską Mość bez szwanku na pokład statku.
— Nie wolno mi narażać wiernych żołnierzy.
— Wasza Cesarska Mość narazi ich również, pozostając tutaj.
— Cóż się stanie z moimi generałami, jeżeli ja ucieknę? Zostaną ujęci.
— Czeka ich to w każdym wypadku.
— Ale któż wstawi się za nimi, gdy mnie nie będzie?

98