Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Naturalnie — i zapewniam cię, że będziemy je mieli. Oczekujemy właśnie drugiego, effendiego, który ma za dwa dni przybyć z wielu sługam i towarzyszami. Ten wstąpi do khanu Nasrijeh, odbierze od khandżiego nasze rzeczy i przywiezie je nam, nie narażając ich na wilgoć Eufratu lub niebezpieczeństwo konfiskaty w Hilleh z rozkazu namiestnika. Jeżeli wciąż nie pojmujesz — powiadam ci: jestem gotów zupełnie zwątpić o jasności twego umysłu!
Muszę przyznać, że byłem zadowolony z mego małego, przemyślnego Hadżi. Przytoczone przezeń wyjaśnienia i motywy, szczególnie sposób i ton jego wywodów, były tak przekonywujące, że nie mógł lepiej wywiązać się z zadania. Peder zdawał się być pewnym, że mu opowiedziano prawdę, gdyż rzekł:
— Za ubliżanie mojemu umysłowi porachuję się z tobą później. Teraz jestem raczej skłonny do łaski, bo usłuchałeś mego rozkazu i odpowiedziałeś na moje pytania. W nagrodę za posłuszeństwo powiem ci, że cała wasza ostrożność w khanie Nasrijeh na nic się nie zda, bo wydostaniemy wszystko, co tam oddaliście na przechowanie,
— Chcesz mnie rozśmieszyć? — zapytał Ha-