Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wszelkie nieprawne i niegodne użytkowanie tego miejsca.
— Tak.
Niezwykłą przyjemność sprawiało mi to, że dobrze odżywiana, okrągła twarz khandżiego przy każdem „tak“ wydłużała się coraz bardziej. Jednakże Pers torturował go dalej:
— Słyszałeś, że pośród tych murów znajduje się chrześcijanin?
— Tak.
— A więc żądamy od ciebie natychmiastowego wykonania obowiązku! Obecność tego człowieka jest wołającą o pomstę do nieba zbrodnią przeciw Allahowi, przeciw prorokowi, przeciw przekazaniom islamu i wszystkim jego wyznawcom, tutaj się znajdującym. Żądamy jak najszybszej i jak najcięższej kary dla przestępców. Słyszysz? Jeżeli się zawahasz, co uważam za niemożliwe, zaskarżę cię przed naszym Wszechwładcą, który rozkaże padyszachowi, aby cię skazał na dziesięciokrotną chłostę i karę śmierci!

Gdy najwyższy ochmistrz skończył swą mowę oskarżycielską, twarz dozorcy khanu była tak wyciągnięta, że dalsze jej wydłużanie się, choćby o jeden muh-i-szutur[1], było niemożliwe. W tym

  1. Szerokość wielbłądziego włosa.