Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ego przodkowie przebywają. W walce nie sprostacie mu — jeden jest tylko środek, którym, bez narażenia swego życia, można z nim skończyć: to podstęp!
Przy tych słowach omal nie wybuchnąłem śmiechem. Że w mojej obecności zalecał podstęp, było przecież wyraźnym dowodem tego, że sam, o tej „materji” nie ma pojęcia. Również i Pers był tego zdania; popatrzył nań ze zdziwieniem pokiwał głową i rzekł:
— Nie wolno nam atakować, mamy go wziąć podstępem? I mówisz to nam w jego obecności?
— Dlaczego nie? Wie przecież o wszystkiem czy słyszy, czy nie, bo jego przebiegłość przewyższa siłę jego ciała i niechybność jego broni.
— A więc mamy go pokonać podstępem? Czy nie chciałbyś nam poradzić, w jaki sposób, jakim to podstępem?
— To już wasza rzecz! Ostrzegłem was, a co do niego — zdradziłem wam jego tajemnicę; teraz możecie robić, co się wam podoba.
— Czuję, że sam masz stracha, i to wielkiego. Ale ja go się nie boję i wiem, co mam czynić!
To były tylko słowa; bał się mimo wszystko, bo zamiast przedsięwziąć przeciw mnie jakieś