Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyćwiczyć mojego wielbłąda w rączości. Kiedy wróciłem, nie było już moich służących. Zamiast nich zastałem grób ze zwłokami obcego.
— Czy otworzyłeś go?
— Musiałem otworzyć, chcąc zobaczyć, czy ten zmarły nie jest moim służącym. Ujrzawszy obce oblicze, dosiadłem wielbłąda i pojechałem waszym śladem, ażeby powiedzieć ci moje życzenie, a potem wypełnić twoje.
— A więc powiedz, czem ci się mogę przysłużyć?
— Oddaj mi moich służących.
Twarz nie drgnęła mu nawet. Nie rozjaśniła się, ani też nie sposępniała, kiedy zapytał:
— A jakie ma być moje życzenie?
— Żebym pozwolił ci jechać bez przeszkody.
Roześmiał się szyderczo, spojrzał na mnie z niesłychanem lekceważeniem i zapytał:
— A jeżeli nie spełnię twego życzenia, co uczynisz?

101