Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Amirika (Ameryka) czytać ze śladów. Widzę teraz całą użyteczność tej sztuki, i wdzięczny ci jestem, żeś mnie jej nauczył. Pomimo że jest nas tylko dwu, jestem pewny powodzenia naszej sprawy i odzyskania koni, tem bardziej, że ów szeik Kelurów nie jest bynajmniej mędrcem, czego dał dzisiaj dostateczne dowody.
— Jakież to dowody?
— A no, nie zabrał nam karabinów i siodeł. Toż sam twój reszma to wszak majątek. Draby widocznie poślepli, skoro przeoczyli tak świetną zdobycz.
— Trzeba wziąć pod uwagę i to, z jakim pośpiechem działać musieli. Wszak każdej chwili mogliśmy powrócić i zastać ich w izbie. Z drugiej strony celem ich była przecież tylko kradzież Riha, i skoro dorwali są do niego, nie obchodziło ich już nic więcej. Ponadto za przegrodą panowała ciemność, więc niedziwota, iż nie dostrzegli przedmiotów, leżących w kącie. Zresztą, prawdopodobnie Akwil zapomniał im zwrócić uwagę na kosztowność naszej broni i rzędów.
— A bodajby jeździli łajdacy po piekle na ognistych siodłach, pokrytych skórą djabęlskich kanafid (jeż)! — —

Tropy prowadziły nas przez teren trawiasty, na którym perliła się w świetle wschodzącego słońca rzęsna rosa. Trawa na śladach jeszcze się nie podniosła, i sądząc z tego, tudzież z kierunku wiatru, rodzaju gruntu, oraz innych okoliczności, wywnioskowałem, że Kelurowie nie byli od nas od-

87