Strona:Karol May - W dżunglach Bengalu.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 8 —

albowiem zdarza się często, że śmiertelnie zraniony tygrys zrywa się jeszcze raz i rzuca na napastników.
Sierżant zwrócił się do swego towarzysza:
— Możemy opuścić haulę, sahib. Niebezpieczeństwo minęło.
Gdy biały skinął głową, rzucił rozkaz:
— Daj znak ludziom, mahut!
Kierownik wydał przeraźliwy gwizd, a sierżant odłożył karabin i wychylił się, aby wyrzucić drabinkę sznurową.
Merghee stał obecnie w oddaleniu czterech kroków od brzegu polany, a Europejczyk sięgnął do kieszeni po cygaro, gdy nagle znów rozległ się trzask bambusów i drugi tygrys jednym potężnym susem znalazł się przy blankach hauli.
Rozległ się podwójny wrzask trwogi.
Jeden wydał mahut, który spadł z karku słonia na ziemię, drugi zaś sipoi, który ujrzał nagle tuż przed sobą rozwartą paszczę zwierza. Tylko Europejczyk stał bez trwogi. Z zaciśniętemi zębami wydobył rewolwer. Lecz cóż znaczy kula rewolwerowa dla bengalskiego tygrysa! Tyle co drobny śrut dla dzika. Zdawało się, że obaj dzielni myśliwi są zgubieni. Straszliwy zwierz już rozwarł paszczę, gdy nagle w dżungli rozległy się dwa wystrzały. Tygrys, trafiony celnie kulami, cofnął się z przeraźliwym wyciem. Z tego momentu skorzystał biały. Wystrzelił sześć razy z rewolweru w rozwartą paszczę bestji. Tygrys runął na ziemię.
Ledwo merghee uczuł, że mu ubyło ciężaru, począł ciężkiemi stopami miażdżyć zwyciężonego zwierza, tak że pogruchotał mu wszystkie kości.
— Hallo! — rozległ się znienacka jakiś głos.
Z zarośli wyszedł drugi Europejczyk i szybko zbliżył się do rozjuszonego słonia.