Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/518

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   476   —

była jeszcze zajęta i że porucznik Klintok umiał ją opisać doskonale. Odkryłem też bez trudu i perć w górnej jej części, wdrapawszy się z kilku podkomendnymi aż prawie na sam grzbiet, skąd rozlegał się wspaniały widok na dolinę Zwarten-Rivier, oddaloną stąd zaledwie około dwóch godzin drogi.
Oczywiście posterunkowi swemu zabezpieczyłem łączność z armią główną za pośrednictwem ustawionych odpowiednio widet. Wieści jednak długo nie nadchodziły, i dopiero po upływie tygodnia powiadomiono mię, że transport doszedł szczęśliwie i że starcia należy oczekiwać lada chwila.
W dwa dni później doniosły mi patrole, że Zulowie już się zbliżają. Zatarłszy o ile możności ślady za sobą, ukryłem się z całym oddziałem wśród skał w górnej części kotliny, skąd można było strzelać na wszystkie strony i nie być widzianym.
Niebawem miałem możność przekonać się, jak doskonale obrane było miejsce dla uskutecznienia wyznaczonych mi działań. Gdy bowiem silny oddział Zulów wszedł w kotlinę, kierując się prosto na nas, powitany został dwoma salwami mego oddziału, i to wystarczyło, że rzucił się w popłochu do ucieczki. Zaledwie jednak wydostał się z pod naszego ognia i ukazał u głównego wejścia, spotkało go to samo ze strony Boerów, którzy już wejście to byli zajęli.
Zulowie liczyli tutaj nie więcej nad dwa pułki po półtora tysiąca ludzi, a dowodzili nimi oficerowie angielscy. Ci, świadomi tego, że wrazie poddania się groziła im śmierć za szpiegowstwo, woleli bronić się do upadłego. I bronili się też, jak bohaterowie, choć, rozumie się — ze smutnym rezultatem, bo w ciągu godziny obydwa pułki poległy do ostatniego żołnierza. Od tego czasu grota Kloof nazwaną została „Cmentarzem Zulów“.
Tu zaznaczyć wypada, że naczelny dowódca Boerów, wysyłając tylko część armii w kierunku Groote-Kloof, wprowadził nieprzyjaciela w błąd, gdyż jedno-