Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   469   —

— Kwimbo jest bardzo nieszczęśliwy i zly na Jana.
— Za co? Przecie to bardzo dobry człowiek.
— Dobry, to prawda. Ale zabiera mi on Mietje, a Kwimbo nie ma dziewczyny. Kwimbo slyszala wszystko... Mietje jest córką Sami, i Jan weźmie Mietje, a ja... ja...
Wbił palce we włosy i począł jęczeć, jak konający.
— No, no, uspokój się, mój kochany. Niema co rozpaczać... Czy Mietje stanowczo cię odrzuciła?
— Ależ nie. Kwimbo nie mówila z Mietje, ale Kwimbo nie śmie już teraz mówić, bo to córka króla, a Kwimbo prosty Kafr.
— Czegóż więc narzekasz? Kto winien, że nie jesteś również synem królewskim?
— Oj, prawda, mynheer! Kwimbo nie jest syn króla i Kwimbo nie chce córki króla... Ale Kwimbo znajdzie sobie dziewczynę, która będzie taka ladna, jak dwie córki króla.
Nie mogłem dłużej wdawać się w rozmowę ze zrozpaczonym chłopcem, bo uwagę moją zwrócił nagle jakiś ciemny, poruszający się punkt w oddali. Wyszedłem na pagórek i, spojrzawszy przez lornetę, stwierdziłem, że jest to szereg jeźdźców i wozów, podążających przez równinę w naszym kierunku. Zawiadomieni o tem Boerowie wybiegli również na wzgórze i wyrywali sobie szkła z rąk nawzajem. Nie było najmniejszej wątpliwości, że to nic innego, jak tylko oczekiwana przez nas ekspedycya.
Po krótkiej naradzie postanowiliśmy zatrzymać się w ukryciu aż do chwili, gdy karawana rozłoży się na spoczynek. Ale chwila ta była bardzo daleka, bo strudzone długą podróżą woły ciągnęły ciężkie wozy powoli i z wielkim trudem, tembardziej, że równina była kamienista i trudna do przebycia.
Dopiero około południa karawana zatrzymała się u stóp góry. Ustawiono wozy taborem w ten sposób, że stanowiły one jakby koło, w środku którego umieścili się ludzie.