Strona:Karol May - U Haddedihnów.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szeraraci usłyszeli te wrzaski. Głosy ich świadczyły, że śpieszą mu na pomoc.
Jakkolwiek nie groziło nam niebezpieczeństwo, popędzaliśmy wielbłądy.
Jechałem na przodzie, za mną Halef z synem. Po jakimś czasie Halef krzyknął:
— Sihdi, jedziesz w fałszywym kierunku; nie możemy się tak daleko zapuszczać na prawo!
— Musimy — odparłem. — Tam znajduje się źródło Bir el Halawijat.
— Przecież nie jedziemy do tego źródła!
— Słusznie. Przedewszystkiem musimy ostrzec przed Szeraratami Szammarów plemienia Lazafah, i to tak, aby Szeraraci nic nie przeczuwali. Oświadczyłem dlatego synowi czarownika, że ruszamy w kierunku Bir el Halawija. Wyprowadzimy w pole Szeraratów, gdyż jutro, skoro świt, ruszą naszemi śladami.
— Czy dotrzemy aż do źródła? To strata czasu!
— Znasz drogę?
— Tak. Dokładnie.
— W takim razie wiesz zapewne, że po kilkugodzinnej jeździe znajdziemy się na

29