Strona:Karol May - The Player.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zastrzelicie ich? Chyba nie mówi pan poważnie. Wtedy musielibyśmy umrzeć z głodu!
— Oczywiście!
— Sennor, pan jesteś okrutnikiem, potworem!
Na te słowa nie mogłem się już dłużej powstrzymać; przystąpiłem całkiem blisko do niego i rzuciłem mu w twarz:
— A pan jesteś najokazalszym osłem, jakiego kiedykolwiek widziałem!
Nakoniec poznał, że zabierał się do rzeczy z gruntu fałszywie; umilkł więc, a ja przysiadłem się do Winnetou i Mimbrenja, aby wspólnie spożyć wieczerzę. Następnie nakarmiliśmy jeńców, nie rozwiązując im bynajmniej rąk; jedynie policjantom daliśmy tę swobodę. Po posiłku skrępowaliśmy ich napowrot, ale tak lekko, aby im więzy nie dolegały. Potem ustanowiliśmy kolejność czuwania; przy tej sposobności zapytał mnie Winnetou:
— Old Shatterhand zniżył się poprzednio do rozmowy z tym Yuma. Z jakiego powodu mój brat nie zbył go milczeniem?
— Nakazała mi to roztropność. Chciałem poznać imiona Yuma.
— Jaką korzyść mogą ci przynieść?
— Chcę się przekonać, co odpowiedział Bystra Ryba na doręczone mu poselstwo. Dla nas to wiadomość bardzo ważna. Ponieważ wysłańcy nie zdradzą nam jej ani dobrowolnie, ani pod przymusem, więc musimy uciec się do podstępu.
Apacz spojrzał na mnie bystro i ze skupieniem, wszakże tym razem myśli moich odgadnąć nie mógł.

74