Strona:Karol May - The Player.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nię rtęci. Tam można znaleźć miljony, jeśli się dostanie odpowiednich robotników. A pan był na tyle łatwowierny, że odstąpił mu hacjendę, kopalnię, wreszcie sześćdziesięciu trzech robotników za marne dwa tysiące pesów! Nadomiar twierdzisz sennor, że jest on gentlemanem, caballerem! Może teraz jesteś tego samego zdania?
— To łotr, łajdak, rabuś, oszust, szatan wcielony! — ryczał Timoteo Pruchillo, z pianą na ustach. — Jestem największym osłem na całej kuli ziemskiej!
— Jeżeli nie największym, to w każdym razie wielkim, don Timoteo. Przestrzegałem pana!
— Tak, czynił pan to, uczynił! — wołał, waląc się pięściami po głowie. — Gdybym uwierzył panu!
— Wtedy po dziś dzień siedziałbyś spokojnie w swojej hacjendzie, a Yuma uciekliby z pokrwawionemi łbami.
— Tak, tak! Niestety! A teraz zabrali mi trzody i nie mam już nic, zupełnie nic!
— Jakto? A dwa tysiące pesów?
— Nie szydź ze mnie, sennor!
— Nie szydzę. Masz pan dwa tysiące pesów i trzody, wraz ze wszystkiem, co Yuma zrabowali w hacjendzie.
— Sennor, to okrutnie żarty!
— Nie żarty, a szczera prawda. Kiedy umknąłem z niewoli, mój brat Winnetou nadciągnął z Mimbrenjami i pojmał wszystkich Yuma. Musieli zwrócić pańską własność, a teraz prowadzą ich do sadyb Mimbrenjów, gdzie poniosą zasłużoną karę. Pięćdziesięciu Mimbrenjów jedzie z pańskiemi trzodami, aby je sprowadzić do hacjendy. My dwaj pośpieszyliśmy naprzód, żeby uprzedzić pana. Naturalnie nie przeczuwaliśmy, że sprzedasz sennor hacjendę.

26