Strona:Karol May - Szut.djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   348   —

— Nie miałem jeszcze sposobności tego doświadczyć.
— To ci powiem. Skipetar mści się za taką obelgę, albo niszczy dar wzgardzony, jeśli obrażającemu winien jest wdzięczność. Nie przyjmuje go jednak nigdy napowrót, Byłoby to największą niewdzięcznością z mej strony, gdybym się na ciebie zagniewał, gdyż wyratowałeś mnie od śmierci i teraz także jesteś mi życzliwy. Gniew mój może się odnosić do przedmiotów, które się tobie nie podobały. Trzeba je zniszczyć.
Wyciągnął szablę z pochwy i zaczął giąć klingę coraz bardziej i bardziej tak, że w końcu byłaby musiała pęknąć. Ująłem go za rękę, by mu przeszkodzić i zawołałem:
— Człowiecze, co ci jest do dyabła! Nie zechcesz chyba naprawdę złamać tej klingi nieporównanej. Ty grozisz tylko!
— Nie grożę. Daję słowo, że rozleci się na kawałki, jeżeli rychło nie przyrzekniesz, że przyjmiesz.
Wyrwał mi się z ręki i zaczął znów giąć energicznie. Poznałem, że Stojko dotrzyma słowa, dlatego zawołałem śpiesznie:
— Wstrzymaj się! Już przyjmuję.
— A handżar?
— Także.
— To dobrze. Zatknij za pas jedno i drugie! Oby ci były obroną w niebezpieczeństwie, a zwycięstwem w walce! Ale teraz ruszajmy, zanim stronnicy Szuta dowiedzą się o dzisiejszych wypadkach.
— Mylisz się, jeśli sądzisz, że jeszcze o tem nie słyszeli. Rugowa jest tak mała, że oni bardzo prędko dowiedzieliby się o wszystkiem nawet, gdyby to spotkało kogoś innego, niż jego. W każdym razie poczynili już zapewne przygotowania. Rozwiążcie Szutowi nogi, żeby mógł chodzić. Osko i Omar wezmą go w środek. Każdego, ktoby się odważył wyciągnąć rękę dla jego ocalenia, natychmiast zastrzelą.
Zdjęto Persowi pęta, on jednak nie ruszył się wcale.
— Wstań! — rozkazał mu Halef.