Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przymocowane, że pozwalają walczącym obracać się wokoło pnia. Ponieważ stawia się ich twarzą w twarz, jednemu wiąże się lewą, a drugiemu prawą rękę. A zatem ten, który wolną ma prawą rękę, uzyskuje nad przeciwnikiem znaczną przewagę. W zasadzie ta istotnie straszliwa walka kończy się jedynie ze śmiercią jednego z przeciwników.
Bezimienny opanował się i podał białemu rękę, mówiąc:
— Godzę się! Przyrzekamy sobie nawzajem: strona zwyciężona powinna — nie wahając — poddać się śmierci. Jeśli zaś z każdej strony zwycięży jeden, wówczas rozstrzygnie walka zwycięzców.
Old Shatterhand przejrzał jego zamiary: sądząc z wielkości, wódz zwyciężyłby nietylko swego bezpośredniego przeciwnika, ale także i następnego. Mimo to rzekł:
— Zgoda! Abyś nie miał wątpliwości, wypalimy fajkę przysięgi.
Mówiąc to, wskazał na fajkę pokoju, która wisiała na jego szyi.
— Tak, wypalimy ją! — potwierdził olbrzym, uśmiechając się z szyderstwem. — Atoli ta fajka przysięgi nie będzie fajką pokoju, albowiem będziemy walczyć, po walce zaś skalpy wasze przyozdobią nasze oszczepy, a wasze ciała podziobią sępy.
— Przedtem przekonamy się, czy twoje

109