Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

a spływa do rzeki Grubego Rogu. Tutaj usłyszeliśmy o wrogich Szoszonach, wysłano więc Wohkadeha na zwiady. Nie wie zatem, dokąd następnie pojechali Ogallalla.
— Posiadamy oczy i wytropimy ślady wrogów. Kiedy zdarzył się napad?
— Przed czterema dniami.
— O biada! Kiedy odbędzie się wielka stypa?
— W dzień pełni księżyca. W tym samym dniu polegli trzej wojownicy.
Jemmy obliczył w myślach i rzekł:
— W takim razie mamy dość czasu, aby doścignąć czerwonych. Mamy dni dwanaście do pełni księżyca. Ale, ilu jest tych Ogallalla?
— Kiedy ich opuszczałem, liczyli pięćkroć po dziesięć i do tego sześciu.
— A więc pięćdziesięciu sześciu wojowników. Iluż wzięli jeńców?
— Wraz z pogromcą niedźwiedzi — sześciu.
— A więc wiemy dosyć i możemy gotować się do wymarszu. Marcinie Baumann, co pan zamierza czynić?
Młodzieniec stanął, wzniósł prawicę i odpowiedział:
— Ślubuję ratować ojca lub pomścić jego śmierć, nawet gdybym sam jeden miał ścigać Siouxów i walczyć z nimi. Umrę raczej, a nie złamię przysięgi.

65