Strona:Karol May - Sillan III.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gaci w doświadczenie Beduini nie dają się już zwieść temu fortelowi. Podczas napadu otwierają przedewszystkiem trumny, i odnajdują z łatwością poszukiwane kosztowności. Plac boju przedstawia później dziki chaos pozabijanych zwierząt, wymordowanych ludzi, porozrzucanych szczątków zwłok, porozbijanych trumien, i samotny jeździec, który natknie się przypadkowo na to miejsce zagłady i zniszczenia, odwraca stąd pośpiesznie swego konia i, uchodząc przed tchnieniem morowej zarazy, woła: „Allah ia Allah, szi bikab’bib szar irrahs! — Boże, o Boże, włosy jeżą się tu na głowie!“
Na drodze wodnej pielgrzymi i ich transport narażeni są na zupełnie identyczne niebezpieczeństwa. Okręty ich z Szatt el Arabu, wydostając się na Eufrat, płyną potem wgórę z biegiem Semawatu i Bahr-i-Nadszefu, tworząc niekiedy całe flotylle. Na pokładzie i pod nim leżą pokotem żywi i martwi w zupełnym nieładzie, częstokroć nawet burty okrętu obwieszane bywają trumnami. Można sobie wyobrazić, jak piekielny panuje tu za-

16