Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiego tylko można sobie wyobrazić, atoli Kanteh-pehta był dotychczas niezwyciężony. Siły cielesnej na pewno ma więcej niż pan, aczkolwiek przypuszczam, że bijesz go zręcznością. Wszelako, kiedy się jest przywiązanym jedną ręką do drzewa, nie zręczność decyduje, tylko siła.
No — uśmiechnął się Old Shatterhand. — Jeśli pan tak się o mnie lęka, istnieje środek niezawodny, aby mnie ocalić od zagłady.
— Jakiż to środek?
— Pan podejmiesz, zamiast mnie, walkę z Upsaroca.
Heigh-ho! Ani myślę! Nie mam zbyt przeczulonych nerwów, ale nie lubię rzucać się w objęcia Kostusia. Poza tem pan nawarzył tego piwa, więc niechże pan sam wypije! Życzę masterowi z całego serca zdrowego napoju.
Zwolnił biegu konia, aby uniknąć ponownej tego rodzaju propozycji. Na jego miejsce zbliżył się do Old Shatterhanda Winnetou.
— Mój biały brat poznał Kanteh-pehta, męża leków Upsaroca? — zapytał Apacz.
— Tak — odparł zapytany. — Oczy mego czerwonego brata były równie bystre, jak moje.
— Wrona ma tylko jedno ucho. Winnetou nie widział jeszcze jego twarzy, lecz Odważny poszukiwacz leku nie oszuka Winnetou. Słysza-

69