Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pięści są równie silne i odważne, jak twoje słowa, — wtrącił Old Shatterhand.
— Oiht-e-keh-fa-wakon nigdy jeszcze nie został pokonany! — odparł dumnie Upsaroca.
— A jednak pozwolił sobie zabrać leki. Jeśli jego oczy nie będą dzisiaj bystrzejsze, niż podówczas, to mój skalp z pewnością pozostanie nadal na mojej głowie.
Było to ostre zgromienie. Czerwonoskóry chwycił za broń, lecz Old Shatterhand potrząsnął ramionami i ostrzegł go:
— Zostaw broń w spokoju! Wkrótce będziesz mógł okazać swoją odwagę. Teraz opuścimy to miejsce, aby wyszukać innego, bardziej odpowiedniego do muh-mohwa. Moi bracia przyprowadzą swoje konie. Upsaroca zaś jako jeńcy pojadą pośrodku między nimi.
Skinął na Winnetou, który wnet udał się ze swoim oddziałem po konie. Po ich powrocie sprowadził konie drugi oddział. W ten sposób Upsaroca byli stale pod nadzorem i nie mieli sposobności do ucieczki. Niebawem wyruszono.
Old Shatterhand zakazał swoim wymieniać imienia jego, lub Winnetou. Upsaroca nie powinni byli zawczasu się dowiedzieć, z kim mają walczyć. Dopóki byli pewni zwycięstwa, nie zamierzali dopuścić się wykroczeń.
Gruby Jemmy jechał obok Old Shatterhan-

66