Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzelby, która dzięki temu zyskuje pewne położenie. Potem przykłada się wskazujący palec prawej ręki do kurka, celuje tak, aby kula trafiła w czoło wywiadowcy, co nie jest rzeczą łatwą, i opuszcza się — — — tak!
Błysnął strzał i w tej samej chwili wypaliła strzelba Apacza. Obaj szybko zerwali się na nogi. Winnetou, odrzucając strzelbę i chwytając za nóż, skoczył jak pantera przez staw i zniknął w gąszczu.
Uhwai k’unun! Uhwai pa-ave! Uhwai umpare! — Zgasić ogniska! Nie ruszać się! Nie rozmawiać! — zawołał Old Shatterhand do Szoszonów. Jednocześnie strącił butem płonące paliwa do rzeki, poczem pomknął za Apaczem.
Szoszoni, jak również biali, skoczyli na nogi. Przytomni czerwoni wojownicy natychmiast wykonali rozkaz Shatterhanda i zatopili ogniska. Ciemności egipskie zaległy obóz, aczkolwiek cztery czy pięć sekund minęło dopiero od chwili wystrzałów.
Przestrzegali również nakazu milczenia wszyscy, z wyjątkiem jednego człowieka, mianowicie murzyna, który siedział w wodzie. Nad jego głową pochodnie fruwały i, sycząc, gasły w rzece.
— Jezus, Jezus! — wołał. — Kto tu strzelać? Dlaczego rzucać ogień na biednego masser Boba? Czy masser Bob mieć spłonąć i utonąć?! Czy mieć być ugotowany, jak pstrągi?!

40