Strona:Karol May - Sąd Boży.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W tem sęk! Dlatego właśnie tęskniliśmy do was i dlatego wypędzaliśmy ostatnie siły z naszych wierzchowców. Musimy czem prędzej mknąć do Agna Grande po przyzwoity oddział Nawajów.
— Poco?
— Aby napaść na Pa­‑Utesćw, którzy schwytali naszych towarzyszy. Naprzód, naprzód zatem mes’surs, bo możemy się spóźnić z pomocą.
Chciał popędzić konia. Lecz zdążyłem go uchwycić za cugle i rzekłem:
— Nie tak gorąco, Dicku! Przedewszystkiem musimy wiedzieć, co się zdarzyło. Zejdźcie z koni i opowiedzcie.
— Zejść z konia? Ani mi się sni! Mogę opowiedzieć podczas jazdy!
— Ale ja chcę wysłuchać w spokoju. Znacie moje usposobienie. Zbyteczny pośpiech może tylko zaszkodzić. Zanim się działa, trzeba sobie całą rzecz rozważyć.
— Ale skoro niema czasu do rozważań?
— Mówię wam, że mamy dosyć czasu. Najpierw musicie opowiedzieć, kim jest wasz towarzysz!

Winnetou zsiadł już z konia; nie omieszkałem go naśladować. Trzej przybysze musieli zatem iść za naszym przykładem.

17