Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

większa jest od dwu innych. Strop tej sali wspiera się na kolumnach i łukach, a pośrodku znajduje się studnia, której wodę uważają za bardzo świętą. Wodą tą chrzci się dzieci. W jednym z dwu mniejszych przedziałów znajduje się prawdziwy grób świętego. Nad czeluścią grobu wznosi się duża sześcienna budowla, zrobiona z gliny i pokryta gipsem. Jedyną ozdobą jest rozpięta nad tem zielona, haftowana opona, a wieczna lampa pali się w tej komnacie.
Glina grobowca wymaga od czasu do czasu uzupełnienia, ponieważ strażnicy świętości robią z tej gliny kulki, kupowane chętnie przez pielgrzymów na pamiątkę, a może także używane jako amulety. Kulki te znajdują się w naczyniu przytwierdzonem do pnia winnego i są rozmaitej wielkości; od ziarnka grochu aż do owych marmurowych i szklanych kulek, jakiemi bawią się u nas dzieci.
W drugim z mniejszych przedziałów znajduje się także grób, o którym, jak się zdaje, sami Dżezidzi nie mają jasnego pojęcia.
W murze, okalającym świątynię, znajduje się wiele nyż, przeznaczonych na świece, które służą do iluminacji podczas większych uroczystości. Grobowiec otaczają budynki, zamieszkane przez kapłanów i służbę grobu. Cała ta miejscowość leży w głębokim wykrocie, którego skaliste brzegi pną się w górę bardzo stromo. Składa się ona z kilku zaledwie mieszkań zwyczajnych i oprócz świątyni są tam przeważnie budynki, przeznaczone dla pielgrzymów. Każde plemię, lub choćby większy jego oddział ma taki dom na wyłączne posiadanie.
Nazewnątrz murów utworzył się formalny jarmark. Wszelkie rodzaje tkanin i materyj zwisały z gałęzi drzew wystawione na sprzedaż. Sprzedawano też najrozmaitsze owoce i środki spożywcze, oraz broń i biżuterje. Gdyby nie stroje, mógłbym sądzić, że mię naraz przeniesiono do ojczyzny; tak wesołą i nieskrępowaną, tak niewinną i poczciwą była ta pstra krętanina we wsi świętego. Zaprawdę, ci czciciele djabła zdobywali sobie u mnie coraz to większą sympatję. Zgadzam się też zupełnie z tem, co powiedział mi pewien bardzo rozumny Anglik, który kilka tygodni spędził był poprzednio w Kofau: