Strona:Karol May - Przez pustynię tom 2.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

młodego człowieka był bardzo ciasny, mimo to znalazłem u niego dostateczne wyjaśnienie wszystkiego, czego chciałem się odeń dowiedzieć. Pir Kamek był najuczeńszym wśród czcicieli djabła i u niego jedynie mogłem znaleźć to doświadczenie i ten sposób zapatrywania, któremi mię zaskoczył. Wszyscy inni byli już więcej ograniczeni i nie mogłem dziwić się temu, że brali symbol za rzecz samą, że do swych obrzędów przywiązani byli raczej z przyzwyczajenia i ślepej wiary, niż z wewnętrznego przekonania. Tajemniczość ich form religijnych była tem, co ich trzymało. Wogóle Wschód skłania się chętniej ku rzeczom ciemnym i tajemniczym, niż ku rzeczom jasno światłem dnia oświetlonym.
Rozmowa nasza nie odbyła się bynajmniej bez przeszkód, gdyż w regularnych niemal odstępach po kilka minut rozbrzmiewał wstrętny, przejmujący do szpiku wrzask osła, co na dłuższą metę było nie do wytrzymania. Spoczątku znoszono to i śmiano się nawet, dopóki jeszcze ożywiony ruch we wsi panował i coraz to nowi przybywali pielgrzymi. W miarę jednak, jak ustawały hałasy i udano się na spoczynek, stały się te arcygłośne wykrzykniki kłapoucha wprost nieznośnemi. Podniosły się więc głosy narazie tylko pomruku, niezadowolenia, które jednak wnet przeszły w hałaśliwą kłótnię.
Zamiast osła odstraszyć, zdawały się te gniewne okrzyki zachęcać go do jeszcze większych wysiłków. Uwziął się na swoje tryle, a pauzy pomiędzy niemi były coraz to krótsze. Wreszcie połączyły się wrzaski w jedną piekielną symfonję.
Podniosłem się właśnie, aby coś na to poradzić, kiedy doszedł mię z dołu jakiś hałas zmieszany. Następowano kupą na małego buluka emini. O co się z nim targowano, tego nie mogłem zrozumieć. W każdym razie tak był widocznie zapędzony w kąt, że nie umiał sobie poradzić i wkrótce usłyszałem kroki jego przed memi drzwiami.
— Czy śpisz już, emirze?
Pytanie to było właściwie zbyteczne, gdyż widział, że obaj siedzimy jeszcze ubrani nad książką, ale w strachu nie znalazł lepszego wstępu.
— Pytasz jeszcze? Jakże można spać przy okropnym śpiewie twojego osła?