Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Skorupa szottów nie tworzy płaszczyzny równej i jednolitej, przeciwnie jest bardzo falista. Miejscami fale dochodzą do trzydziestu metrów wysokości. Karawany przewijają się zazwyczaj przez szotty grzbietami tych fal, każdy bowiem krok poniżej grzbietu naraża na niechybną śmierć. Czasem skorupa szottu za lekkim powiewem wiatru zadrga falistym ruchem, a wtedy tworzą się w niej liczne szczeliny, z których woda wytryska jak ze źródła.
Otóż taka płaszczyzna, błyszcząca a zdradziecka, rozpościerała się obok nas po lewej stronie, gdyśmy byli na drodze do Kris, skąd wiodła ścieżynka przez szott do Fettnassy na przeciwległym półwyspie Nifcauy. Halef wyciągnął rękę i pokazał wdół.
— Czy widzisz tam szott, zihdi?
— Widzę.
— Czy przeprawiałeś się kiedy przez szott?
— Nigdy jeszcze.
— Dziękuj więc Allahowi, bo może przebywałbyś już teraz wśród swoich ojców na tamtym świecie.
— Czy mamy naprawdę przeprawić się przez szott?
— Koniecznie, Bismillah, w imię Boże. Mój przyjaciel Sadek zapewne jeszcze żyje.
— Cóż to za jeden?
— Brat mój Sadek jest najsławniejszym przewodnikiem przez Szott Dżerid; nigdy jeszcze nie zmylił drogi ani nak krok; pochodzi ze szczepu Merazig, urodził się w Mui Hamed, a teraz mieszka ze swym synem, dzielnym wojownikiem, w Kris. Nikt nie zna szottu tak dobrze, jak on. Jemu tylko mógłbym cię powierzyć z całem zaufaniem, zihdi. Czy jedziemy wprost do Kris?
— Daleko jeszcze do tej miejscowości?
— Cokolwiek więcej, niż godzina drogi.
— Skierujemy się teraz ku zachodowi. Musimy zobaczyć, czy nie spotkamy gdzie śladu morderców.
— Sądzisz naprawdę, że i oni udali się do Kris?
— I oni zapewne przenocowali na pustyni; teraz są przed nami i zamierzają przeprawić się przez szott.
Opuściliśmy naszą dotychczasową drogę i skierowaliśmy się na zachód; zrazu spotykaliśmy liczne ślady, potem widzieliśmy ich coraz mniej, aż wreszcie ustały zupełnie Po pewnym czasie jednak ujrzałem na ścieżce,