Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wstąpiłem na brzeg kotliny i ujrzałem w bardzo wielkiej odległości od nas dwóch jeźdźców, zdążających w kierunku południowo-zachodnim. Po chwili nadszedł Halef i stanął obok mnie.
— To są oni — zauważył — mają się ku Bir Zauidi.
— Gdy będą już tak daleko, że nie zdołamy ich dojrzeć, zwrócą się znowu na wschód.
— Zihdi, zdaje mi się, że rozum twój osłabł. Gdyby to uczynili, wpadliby nam znowu w ręce.
— Oni są przekonani, że udamy się dopiero jutro w drogę, sądzą więc, że nie dopędzimy ich.
— Zgadujesz wciąż, a jednak twe przypuszczenia się nie ziszczą.
— Tak ci się zdaje? Czy nie powiedziałem ci na górze, że jeden z ich koni ma szpat?
— Tak, sam to widziałem, kiedy odjeżdżali.
— Więc i teraz sprawdzi się to, co powiedziałem: nie zmierzają do Seddady.
— Dlaczego więc nie puszczamy się co rychło w pogoń za nimi?
— Moglibyśmy ich wyprzedzić, ponieważ jedziemy prostą drogą. Oni zaś, natrafiwszy na nasze ślady, unikaliby zetknięcia się z nami.
— Wróćmy więc nad wodę i spocznijmy tam, aż nadejdzie czas do dalszej drogi.
Zstąpiliśmy napowrót w dół kotliny. Tu ułożyłem się wygodnie, podścieliwszy sobie pled; ściągnąłem koniec mego turbanu, czyniąc z niego liszam[1] i zamknąłem oczy; nie miałem zamiaru zasnąć, ale chciałem pomyśleć o naszej ostatniej przygodzie. Któż jednak zdoła w piekielnym skwarze Sahary skupić na dłuższy czas myśl około jednej i do tego niejasnej sprawy. Wkrótce też zasnąłem i przebudziłem się dopiero po dwóch godzinach. Ruszyliśmy natychmiast dalej.
Wadi Tarfaui kończy się przy Szott Rharza. Chcąc dostać się do Seddady, położonej w stronie wschodniej, musieliśmy pozostawić poza sobą kotlinę Tarfaui. Po godzinie jazdy natrafiliśmy na ślady dwu koni, ciągnące się od strony zachodniej ku wschodowi.

— Halefie, czy poznajesz ten ethar, ten trop?

  1. Zasłona na twarz.