Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Allah! Strzeż nas Boże przed potrzykroć ukamienowanym djabłem, gdyż nie jemu, tylko Tobie jedynie chcemy służyć!
— Nie może ci nic uczynić, gdyż jest mocno zamknięty.
— Czy naprawdę nie może wyskoczyć?
— Nie.
— Czy możesz mnie zapewnić na twoją brodę?
— Na moją brodę!
— Pokaż mi go, zihdi. Lecz jeżeli uda mu się wydostać, wtedy będę zgubiony, a za duszę moją odpowiesz ty i twoi ojcowie.
Ujął ostrożnie w końce palców łańcuszek, i położywszy medaljon na ziemi, ukląkł, by mu się dokładnie przypatrzeć.
— Wallahi — billahi — tallahi — na Allaha, to szajtan! Czy widzisz, jak rozdziawia pysk i wywala język? Jak przewraca oczyma, zamierza się rogami, jak skręca ogon, grozi pazurami i tupie nogami! O jacik — biada, jeśli rozwali szkatułkę!
— Tego nie zdoła uczynić, bo to figurka, sztucznie zrobiona!
— Sztuczna figurka, zrobiona rękami ludzkiemi? Effendi, łudzisz mnie zapewne, abym nabrał odwagi. Kto może zrobić djabła? Żaden człowiek, ani wierny, ani chrześcijanin, ani nawet żyd! Tyś największy taleb i najśmielszy zuch na ziemi, boś pokonał szajtana i zamknął go w tem ciasnem cindan[1]. Hamdullillah, teraz ziemia jest wolna od djabła i jego duchów, a wszyscy potomkowie proroka powinni cieszyć się z katuszy, jakie on cierpi. Naco pokazałeś mi ten łańcuszek, zihdi?
— Abyś go ofiarował w upominku narzeczonej.
— Ja — — ?! Ten łańcuszek cenniejszy nad wszystkie djamenty w tronie wielkiego Mogula? Kto go posiada, tego imię zasłynie między wszystkimi synami i córami wiernych. Czy chcesz go naprawdę podarować?
— Owszem.
— Bądź więc tak dobry i pozwól, ażebym go dla siebie zatrzymał! Wolę dać dziewczynie zapalniczkę.

— Nie, dasz jej ten łańcuszek. Rozkazuję ci!

  1. Więzienie.