Strona:Karol May - Przez pustynię tom 1.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stanąwszy bezpiecznie na pokładzie, strzępnął wodę z szat swych, a potem skoczył ku mnie z zaciśniętemi pięściami:
— Psie, jesteś rozbójnik i oszust!
Zająłem pozycję wyczekującą, ale moja postawa podziałała na niego tak, że zatrzymał się i nie ważył się użyć swych pięści.
— Abrahim-mamur, bądź grzeczny, bo nie jesteś w swoim domu. Jeśli choć jedno słowo powiesz, które mi się nie podoba, każę cię przywiązać do masztu i wyćwiczyć.
Uderzyć Araba — to największa dlań obraza; nie mniejszą obrazą jest sama groźba, że się go uderzy.
Abrahim drgnął, ale opamiętał się w tej chwili.
— Ty masz moją żonę na pokładzie! — zawołał.
— Nie.
— Nie mówisz mi prawdy!
— Powiedziałem prawdę, gdyż ta, która znajduje się tu na statku, nie jest twą żoną, lecz narzeczoną tego młodzieńca, co stoi obok ciebie.
Skoczył ku kajucie, ale Halef stanął mu w drodze.
— Abrahim-mamur, jestem hadżi Halef Omar ben hadżi Abbul Abbas; oto moje dwa pistolety; zastrzelę cię, jeśli poważysz się pójść tam, dokąd pan mój wzbrania ci przystępu!
Mały Halef przybrał minę, po której Egipcjanin poznał, że to nie żart.
Odwrócił się więc i zaczął krzyczeć ze złością:
— Zaskarżę was, gdy wstąpicie na ląd, aby wysadzić pomocniczych majtków.
— Możesz. Ale aż do tego czasu będziesz moim gościem, nie wrogiem, o ile zachowasz się spokojnie.
Przebyliśmy wreszcie najniebezpieczniejsze miejsce i mogliśmy teraz z należytym spokojem omówić nasze sprawy.
— Może nam teraz opowiesz, jakim sposobem Senica dostała się w ręce tego człowieka? — zapytałem Islę.
— Przyprowadzę ją tu — odpowiedział — niech wam sama wszystko opowie.
— Nie; niech zostanie w kajucie, jej widok bowiem doprowadziłby Egipcjanina do szaleństwa. Powiedz nam przedewszystkiem, czy ona muzułmanka, czy też chrześcijanka.