Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.2.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

domu. Widzisz, jak biegną do drugich spowrotem? Powiedz jeszcze i tym, że się ważyli posunąć za blisko!
— Tak, niech mają przestrogę.
Stanęli znowu razem; kilka kroków przed nimi znajdował się nezanum, który żywo z nimi rozmawiał. Nie znali dotychczas strzelb, których pociski mogłyby przelecieć przestrzeń, dzielącą ich od nas i czuli się zupełnie bezpiecznymi. Patrzyli też na mnie ze zdumieniem, gdy wystąpiłem spoza mojego konia i złożyłem się do strzału. Huk, i w najbliższym momencie leżał nezanum na ziemi, a koń jego tarzał się pod nim. Zmierzyłem trochę dalej na prawo i trafiłem najbliższego konia. Kurdowie popędzili z głośnym wrzaskiem daleko wstecz, a bezkonni jeźdźcy wśród przekleństw za nimi. Ci ludzie mieli od wczoraj już zbyt wielki respekt dla naszej broni, inaczej bylibyśmy zgubieni.
Teraz dali nam czas do wyszukania brodu, który też znaleźliśmy niebawem. Przeszliśmy strumień i pognaliśmy tak szybko, jak tylko mógł koń Amada.
Dolinę Berwari przerzyna wiele rzeczek, płynących z gór i łączących się z jednem ramieniem Kaburu, który wpada do wielkiego Cabu. Łożyska ocienione są krzakami, a na równinach pomiędzy niemi rośnie dużo dębów, topoli i innych liściastych drzew. Dolinę zamieszkują częścią Kurdowie Berwari, częścią zaś chrześcijanie nestorjańscy, ale wsie tych drugich są przeważnie opustoszałe.
Straciliśmy z oczu naszych prześladowców i dotarliśmy do kilku wsi, które jednak objechaliśmy łukiem jak największym, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak nas tam przyjmą. Kilku poszczególnych ludzi, zajętych w polu, dostrzegło nas, ale pojechaliśmy szybko dalej.
Niestety nie znaliśmy drogi dokładnie. Wiedziałem tylko, że Gumri leży na północ i to było jedyną wiadomością, która mię tam prowadziła. Łożyska wód, które musieliśmy przechodzić, zatrzymywały nas i zmuszały do okrążań. Wreszcie dostaliśmy się do wsi, złożonej tylko z kilku domów. Trudno ją było objechać, bo przytykała jedną stroną do głębokiego łożyska strumienia, a drugą do lasu. Wieś zdawała się całkiem opustoszałą, dlatego wjechaliśmy do niej bez obawy.

30