Strona:Karol May - Przez dziki Kurdystan Cz.1.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mógłby więc dziś tu przybyć, a mnie potrzeba tych papierów tylko na jeden dzień. Możesz czekać tak długo?
— Zaczekam, dokąd każesz.
— Idź więc o dwoje drzwi dalej, a zastaniesz tam znajomych: hadżi Halefa i buluka emini.
Wiadomość, że makredż może przybyć do Amadijah, napełniła mnie początkowo troską, gdy jednak ujrzałem się w posiadaniu obydwu pism, zniknęła troska i teraz mogłem przybycia jego wyczekiwać spokojnie. Co więcej, sądziłem nawet, że wskutek usunięcia mutessaryfa nastąpi uwolnienie Haddedihna, odstąpiłem jednak od tej myśli przeczytawszy, że kroki nieprzyjacielskie przeciwko Arabom nie są sprawą prywatną mutessaryfa, lecz skutkiem rozkazu Porty.
Po południu wszedł „Mircik“ do mojej izby.
— Effendi, czy chcesz pójść razem do więzienia?
Było mi to na rękę, musiałem jednak wpierw pomówić z Mohammed Eminem. Rzekłem więc:
— Teraz nie mam czasu.
— Wszakże obiecałeś mi i powiedziałeś, że pozwolisz więźniom kupić sobie u mnie niektórych rzeczy.
Róży z Amadijah zależało widocznie wiele na zysku, jaki mógł jej przynieść ten niewielki handel.
— Dotrzymałbym słowa, lecz dopiero za kwadrans będę miał na to czas.
— Więc zaczekam, emirze! Nie możemy jednak iść razem.
— Czy Selim Aga będzie przy tem?
— Nie, on ma teraz służbę u mutesselima.
— Każ więc sierżantowi, by mi otworzył. W ten sposób możesz iść już teraz, a ja później nadejdę.
Zniknęła z wypogodzonem obliczem. Nie uważała widocznie za stosowne, pomyśleć nawet nad tem, czy sierżant wpuści mnie do środka wobec tego, że przecież nie mam ani prawa do tego, ani nie mogłem wykazać się odpowiedniem pozwoleniem jego zwierzchnika. Oczywiście udałem się natychmiast do Mohammed Emina i zawiadomiłem go o wizycie w więzieniu. Poleciłem mu, żeby był gotów do ucieczki i aby przedewszystkiem nabył przez Halefa dla syna tureckie ubranie. Następnie zapaliłem sobie fajkę i uroczystym krokiem udałem się

180