Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oczywiście! Postaram się o to, aby te psy przestały kąsać.
— A zatem, proszę cię, zwróć szczególną uwagę na to, że jeden z nich jest chrześcijaninem! Drugi podaje się za szeika Haddedihnów. Kłamstwo, przechodzące wszelkie granice! Wystarczy dobrze mu się przyjrzeć. Twierdzę, że jest koniokradem, wyrzuconym ze swego plemienia. Bo skądże tacy łajdacy do takich koni?! Kto wie, jakim to wielkim panom zostały skradzione szlachetne rumaki, gdyż tylko bogaci i wysoko postawieni ludzie mogą posiadać takie okazy czystej krwi. Jeżeli je odbierzesz i zbadasz sprawę ich pochodzenia, będziesz mógł, zwracając je prawym właścicielom, zasłużyć sobie na wysoką nagrodę.
Wysokie odznaczenie uśmiechnęło się namiestnikowi, więc odrzekł szybko:
— Jestem tego samego zdania i póty każę tych łotrów bić po piętach, aż mi powiedzą, gdzie mam szukać prawych właścicieli koni. Zasiądź na swem miejscu, gdyż chcę pokazać im, że nasz sąd położy kres ich zbrodniczym awantu-

79