Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ułaskaną — ale zwracam ci uwagę, że koń i jeździec są zazwyczaj do siebie podobni. I my mamy zwyczaj słuchać nie czyjejś, lecz tylko własnej woli. Nie powinieneś o tem zapominać!
Niestety, a może na szczęście, nie zwrócił namiestnik na te słowa uwagi, był bowiem zajęty wydawaniem rozkazów swym sługom, aby uciszyli hałas i uspokoili wzburzone tłumy. Wmieszali się pośród krzyczących i gwałtownie gestykulujących gapiów, i wreszcie udało im się to polecenie spełnić.
Tylko jeden zdawał się niesforny i hardy. Był to po persku ubrany mężczyzna, z którym Safi mówił poprzednio, kiedy trzymaliśmy się jeszcze zdala. Safi, mocno poszwankowany, siadł teraz zdaleka, lamentując i pocierając rękoma ugodzone kopytami części ciała. Pers stał obok niego, zaciekły, zwrócony ku nam, i wymachiwał w powietrzu bronią; był ostatnim z tych co powrócili na swe poprzednie miejsca. Zanim usiadł, rzekł głośno do namiestnika, tak, że słyszeli go wszyscy:

74