Strona:Karol May - Pomarańcze i daktyle.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powiedział to głosem surowym i w sposób odpychający, ja zaś mówiłem spokojnie dalej:
— Dobroć twoja pozwoli, że zasięgnę jeszcze jednej wiadomości. Czy byłeś w Marsylii?
— Tak.
— A w zwierzyńcu?
— Nie.
— Czy nie miałeś wypadku z łodzią, pomiędzy zamkiem If a portem de la Joliette?
— O tem nic nie wiem.
— Czy również nie przypominasz sobie, że mnie tam widziałeś?
— Nie widziałem ciebie jeszcze nigdy, nie znam ciebie i nie chcę zawierać znajomości z chrześcijaninem.
— Powinieneś był oświadczyć to wcześniej, bylibyśmy cię zostawili na rozbitym statku.
— Allah przebaczy mi to, że zetknąłem się z niewiernym. On jest wielki, a Mahomet jego prorok. Gdy przywieziecie mnie do Tunisu, odbędę pielgrzymkę do świętego Keruan, by się oczyścić.
Keruan albo Kairwan jest to miasto w Tunezyi, do którego nie wolno wejść niemahometaninowi. Tameczny meczet Okba jest najświętszym w całej Berberyi, a w nim pochowany jest El Wajb, serdeczny przyjaciel i towarzysz Mahometa.
Chciałem się już odwrócić od muzułmanina, kiedy mnie sam zagadnął:
— Odstąpisz mi kajutę i dasz mi mięsa, mąki, daktyli i wody, których nie tknął niewierny. Chcę mieszkać w odosobnieniu, aby ujść wzroku ludzi, gdyż spojrzenia chrześcijan zanieczyszczają ciało sprawiedliwego.
Czy miałem go wyśmiać, czy też dać mu jeszcze raz poczuć moją rękę? Ani jedno ani drugie. Zbyt rozgniewany byłem na to, żeby się śmiać, z drugiej strony zbyt ceniłem swoją rękę, żeby go nią bić. Odpowiedziałem więc bardzo uprzejmie:
— Jeśli nie chcesz być wrzuconym w morze, to