Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mota[1] i tam nabrałem przekonania, że czarni nie są ludźmi, lecz dwunożnemi zwierzętami.
— Byłeś u Abu el Mota? Znam to nazwisko dobrze i słyszałem o nim wiele, bardzo wiele. Zamieszkiwał Seribah et Timsah[2], jeśli się nie mylę.
— Tak jest. Byłem u niego w tej seribie. Był to najsłynniejszy łowca niewolników, ale teraz żyje jeszcze słynniejszy.
Starzec wyglądał teraz całkiem inaczej. Łagodna powaga zniknęła z jego twarzy, a miejsce jej zajął ziemski, bardzo ziemski zapał. Dostrzegłem to, rzuciwszy na niego krótkie ukośne spojrzenie.
— Jak się nazywa? — spytałem.
Ibn Asl[3].
— To bardzo pobożne imię.
— Nie.

— W takim razie muszę chyba bardzo źle znać język tego kraju. Asl, odwieczny początek, jest określeniem Boga. Ibn Asl znaczy zatem mniej więcej tyle, co Syn Początku, Syn Boga.

  1. Ojciec Śmierci.
  2. Seriba Krokodyla.
  3. Syn Początku.
48