Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bą, milczał przez jakiś czas, zanim swą prośbę przedłoży. Służący przyniósł kawę i fajki. Pokrzepiliśmy się, nie mówiąc nic do siebie, i wypaliliśmy fajki, a kiedy je napełniono i zapalono ponownie, Ben Wasak tak się odezwał:
— Effendi, ramię twoje silne, a wzrok twój przenika to, co ukryte. Więcej zdołasz dokonać, niż inni ludzie, i dlatego przychodzę do ciebie, aby ulżyć sercu memu i przedłożyć ci największe życzenie duszy mojej.
— Jeśli tylko zdołam ci się przysłużyć, uczynię to bardzo chętnie, gdyż przychylność twoja rozświeciła mi dzień wczorajszy.
— Możesz, jeśli tylko zechcesz, a przysługę wynagrodzę ci wedle sił moich.
— Nie mów o wynagrodzeniu! Przyjaciele muszą sobie pomagać, nie pytając o piastry. Czemu wczoraj jeszcze nie przedłożyłeś mi swego życzenia?
— Zdawało mi się, że nie przystoi, abym ci się naprzykrzał. Kiedy jednak odszedłeś, przyszło mi na myśl, że może

14