zwykłego i bardzobym cię chciał do siebie przywiązać. Pozwól, że ci coś pokażę!
Wyjął portfel, otworzył go i pokazał mi jego zawartość. Była tam cała paczka wysokich angielskich banknotów.
— Czy wiesz, jaką wartość przedstawiają te papiery?
— To majątek.
— A mimo to jest to tylko mała część tego, co posiadam. I jeszcze coś ci pokażę, ale o tem, co teraz zobaczysz, nikomu słowa jednego nie powiedz. Chodź!
Czułem, że nadeszła chwila decydująca. Było widoczne, że mnie chciał pozyskać, ale w jakim celu, tego narazić odgadnąć nie mogłem. Udaliśmy się przez dziedziniec do pokojów zamieszkałych przez siostrę Murada i jej służebnice. Zapukał, a kiedy mu służąca otworzyła, powiedział kilka słów cichych, i wpuszczono nas do środka. Tam wskazał mi na jedne drzwi i rzekł:
— Wejdź, a ja tutaj na ciebie zaczekam.
Odsunąłem rogożową zasłonę i wsze-
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/129
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
127