Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże się zemścisz, kiedy nawet noża przy sobie nie masz.
— Fakir mi go odebrał pod pozorem, że do grobowców nie wolno wnosić broni. Spodziewam się jednak, że, gdy zostanę twoim służącym, pożyczysz mi noża.
Młodzieniec ten wywarł na mnie nadzwyczaj korzystne wrażenie. Mówił skromnie, ale stanowczo, a wyraz jego twarzy zdradzał niezwykle wysoki stopień rzetelności. Znał zresztą dokładnie całą okolicę Nilu i mógł mi w czasie podróży oddać nieocenione przysługi.
Wyjaśniło mi się teraz wiele rzeczy, poprzednio dla mnie niezupełnie zrozumiałych. Chłopak, który przyszedł był po mnie, i stary ogrodnik, którego spotkałem za miastem, musieli wiedzieć, co się ze mną stać miało. Nie ulega wątpliwości, że obaj byli członkami świętej Kadirine. Fakir powiedział mi imię swoje i syna. Powiedział mi, że Ibn Asl jest najsłynniejszym łowcą niewolników i że Ben Wasakowi z Maabdah urządził złośliwego figla. Tych wiadomości mógł mi udzielić tylko w napadzie pychy, pewnym będąc,

106