Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dwa szły luzem, na trzecim ktoś siedział. Sternau zabrał dwa wierzchowce, należące do tych, których zabił, aby dostać się na tyły Meksykan. Okrążył ich, jedzie za nimi. Mamy więc przed sobą i Sternaua, i wrogów.
Po tych słowach natężył wzrok w kierunku zachodnim, jakby w przekonaniu, że ujrzy ściganego, i wykonał kilka skoków naprzód. Stanął teraz przed sporą grudą piasku, której przedtem nie zauważyli. Widać było z pierwszego rzutu oka, że nie jest to dzieło wiatru lub przypadku.
— To z pewnością znak, zostawiony przez Sternaua, rzekł Piorunowy Grot z zadowoleniem. — Musimy przyjrzeć się dokładnie.

Pogrzebał chwilę w piasku i odnalazł zwitek papieru; rozwinąwszy go, odczytał co następuje:

Uciekłem. Reszta jeszcze w niewoli, zdrowa. Mam trzy konie i wystarczającą ilość broni. Verdoja powalił mnie na dziedzińcu. Towarzyszył mu Pardero i jedenastu Meksykan. Weszli przez okno ułana i podstępem obezwładnili wszystkich czworo. Zapomnieli przeszukać moje ubranie. Mam przy sobie papier i ołówek. Dlatego mogę zostawić tą wiadomość. Jeńcy zostaną uwolnieni. Nie należy upadać na duchu. Będę zostawiał wyraźne ślady; idźcie za nimi.

3 września 1849, 9-ta rano.

Sternau.
40