Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  275  —

rozbijać tu na noc obozu, gdyż pan Gór Skalistych nie znosi ognia i napada na człowieka bez powodu.
— A my tu przenocujemy? — spytał Hammerdull.
— Nie.
— Szkoda! Ja chciałbym bardzo zastrzelić przynajmniej jednego niedźwiedzia.
— Jest nas tylko siedmiu, a z powodu niedźwiedzi musielibyśmy ustawić cztery straże. Wobec tego spałoby równocześnie tylko trzech, a takiego noclegu nie można nazwać dobrym.
— Czy zastrzelę niedźwiedzia na jawie, czy we śnie, to wszystko jedno, bylebym go tak trafił, żeby upadał i nie wstał.
— Czy mój mały, gruby brat powalił już jakie zwierzę we śnie?
— Setki tysięcy! Ileż to razy śniło mi się, że całemi trzodami kładłem trupem bawoły i inne bydlęta! Nieprawdaż, stary szopie, Holbersie?
— Tak — potwierdził długi. — Ty zwykle tylko we śnie dokonywasz czynów bohaterskich.
— Nie zawstydzaj mnie! Ja przynajmniej we śnie staram się być zuchem, ale ty i na jawie i we śnie, jesteś tylko starym, niezgrabnym szopem.
— Niezgrabnym? Sprowadź mi największego szarego niedźwiedzia, jakiego znajdziesz na świecie, a zobaczysz, czy ty zręczniejszy, czy ja!
Wzmianka Winnetou o szarym niedźwiedziu w Kui-erant-yuaw zajęła mnie w wysokim stopniu. Grizly nie żyje gromadnie, a ze słów Apacza wynikało, że można ich tam znaleźć po kilka naraz. Chcąc dojść do wyjaśnienia tej sprawy, zapytałem Winnetou:
— Czy niedźwiedzie z tej doliny nie żyją tak samotnie, jak z innych okolic?
— Grizly nie jest nigdy towarzyski — odpowiedział. — Nawet żona jego usuwa się od niego, gdy wyda na świat młode, bo on, nieczuły ojciec, lubi pożerać swoje dzieci. Skoro brat mój zobaczy dolinę, nie zdziwi się, że można tam spotkać niedźwiedzia częściej,