Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  222  —

nie wpadło mi w oko to, że kilka imion oznaczało świętych. Teraz już doszedłem do istoty rzeczy. Wydobywszy notatkę z kalendarzem, porównałem imiona z oddaleniami znaków na mapie i mogłem już wszystko wytłómaczyć Apaczowi.
— To list, pisany do guślarza, celem zawiadomienia go, gdzie i którego dnia ma się spotkać z nadawcą. Oznaczenie dni w miesiącu zwykłym sposobem zdradziłoby go. Chrześcijanie nazywają wszystkie dni w roku wedle imion nabożnych i świętych mężów i niewiast, którzy już dawno pomarli. Piszący określił czas tym sposobem. Odgadnąć jest tem trudniej, że imiona te nie są na mapie, lecz na drugiej stronie. Czytam tu imiona świętych, którym są poświęcone dni: 1., 4., 7., 11., 13., 18. i 23. września. W tych dniach będzie nadawca tam, gdzie na mapie znajdują się znaki, stojące obok imion. Mamy zatem w ręku cały plan podróży co do miejsca i czasu tak nadawcy jak i odbiorcy. Zrozumiałeś?
— Rozumiem dobrze mego brata. Nie wiem tylko, na które dni w roku przypadają te męskie i kobiece imiona.
— Wystarczy, że ja to wiem. Ta skóra ma dla nas wielką wartość, ale zatrzymać jej nie możemy.
— Dlaczego?
— Tibo taka nie powinien domyślić się, że znamy kierunek jego podróży.
— W takim razie musi mój brat odpisać pismo ze skóry.
— Uczynię to zaraz.
Winnetou potrzymał mi list, a ja skopiowałem go w notatce, oparłszy ją o siodło. Potem włożywszy skórę napowrót do skrzynki blaszanej, schowaliśmy ją do torby przy siodle i udaliśmy się napowrót do obozu. Kiedyśmy okrążali róg zarośli, wyszła naprzeciw nas obłąkana. Thibaut nie mógł jej zatrzymać, ponieważ był związany, a na jego nawoływania ona nie zważała wcale. Przechodząc obok nas powolnym krokiem, z pod-